***
Gray siedział w swojej jaskini.
-Nie rozumiem tego... Dlaczego zostałem wybrany... Ach, no tak... Mój ojciec... Zawsze żałowałem, że Deliora go... Ale kiedy już znam prawdę, to niedobrze mi jak o nim myślę!- Wilk uderzył w stół z całej siły- Jak taka gnida może być moim ojcem?! Demon, w dodatku sługus Zerefa- moim OJCEM?!!! NIE WIERZĘ W TO!!!
Z oczu Graya popłynęły łzy- przeszywającego smutku, nienawiści?
-Szkoda, że nie zdążyłem podziękować Deliorze za JEGO śmierć.
-Gray-sama? (och, god, powrót koszmaru z doliny tęczy) Gray-sama!- Juvia weszła do nory- Wpadłam ci pogratulować! To wielki zaszczyt!
-Zaszczyt?- parsknął wilk ze śmiechem- Ty to nazywasz... zaszczytem?- teraz jego pysk nabrał groźniejszego wyglądu- Ja nazwałbym to raczej zasranym obowiązkiem!
-Gray-sama, proszę się nie denerwować! Złość piękności szkodzi...
-A co ja, cholera, modelka?!- Gray wpadł w furię, szkoda, że Juvia tego nie zauważyła.- Najlepiej mnie teraz nie znać, jestem tylko kozłem ofiarnym! Ja już nie żyję, rozumiesz?! Zginę w tej walce, Zeref jest potężny, w dodatku ma kilkusetletnie doświadczenie w walce! A ja jestem pół-demonem, nie mam nawet dwudziestu lat, ja... nie mam nawet rangi S!
-Gray-sama jest na tyle silny...
-Jestem słaby, rozumiesz?! SŁABY! Jeśli nie rozumiesz nawet tak prostej rzeczy, to ja nie chcę cię znać.
-Gray-sama...
-Wyjdź.
-Ale...
-WYJDŹ! NIE CHCĘ CIĘ ZNAĆ!
Wilczycą wstrząsnął szloch.
-W takim razie... Lyon-sama jest od ciebie sto razy lepszy, Gray!- krzyknęła tylko i wybiegła.
Gray krzyknął za nią:
-Dobrze, że idioci trzymają się razem!
Nikt z Fairy Tail nigdy już nie zobaczył Juvii...
***
-O co chodzi, mistrzu?- zapytał Gray, znajdując się już w jaskini FT.
-Pomyślałem, że potrzebny ci będzie trener. Musisz stać się silniejszy... bez urazy.
-Wiem o tym. Mistrzu, czy mógłbyś znaleźć mi jakiegoś trenera.?
-Och, Gray, nie doceniasz mnie... już to zrobiłem!
Do środka wszedł ciemnokasztanowy wilk.
-Gray, poznaj świętego maga z Fairy Tail. Oto Jikazu.
-Dziękuję za przedstawienie mnie, mistrzu, panu...
-Nazywam się Gray...
-Gray'owi. Więc, chodź Szaraczku, zacznijmy trening!
-Już?! Tak od razu?
-Muszę zobaczyć co potrafisz. Trzeba od czegoś zacząć...
***
-Pokaż, na co cię stać!- krzyknęła w stronę Graya Jikazu- Spróbuj mnie uderzyć!
Wilk natychmiast przystąpił do akcji. Mimo to przez następny kwadrans udało mu się tylko nabić sobie trochę siniaków...
-No, przyznam, że nie spodziewałam się niczego lepszego. Musisz zwiększyć swoją wytrzymałość i refleks. Dlatego też wykonasz bieg wytrzymałościowy, poćwiczymy refleks... Jestem jednak pod wrażeniem twojej siły.- wilczyca podeszła do Graya, pozostawiając niewielki tylko dystans i szepnęła- Tak, masz niezły kaloryfer...- następnie odeszła na swoje poprzednie miejsce- Mimo to nie zaszkodzi ci wykonać stu pompek! Do roboty!
***
Dobra, skończyłam! Mam nadzieję, że rozdział się podobał. Gdyby ktoś chciał dedyk, proszę zostawić komentarz z takową prośbą/rozkazem. No to z grubsza tyle!
A śniegu jak nie było, tak nie ma! (A przynajmniej u mnie XD)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz